sierpień 2010

DZIWNÓW - TRZEBIERZ - SZCZECIN

PN100820001 PN100820002
Jak na nadmorski kurort przystało obudziło nas wspaniałe słońce i upał.
PN100820003P
Mijając ciężko pracujących od świtu rybaków (i rybaczki), zaopatrzeni w kąpielówki i ręczniki ruszyliśmy na plażę wygrzać sterane życiem kości.
PN100820004
Albo wszyscy jeszcze spali, albo byli już na plaży.
PN100820005P
Po drodze wpadliśmy na śniadanko do klasycznego baru.
PN100820006P
Zapachniało dzieciństwem - dosłownie i w przenośni.
PN100820007P
Ceny były śmieszne, głód doskwierał, obsługa młoda i zwinna, jadliśmy więć bez umiaru i opamiętania: pasta jajowa, biała kawa, topione serki, ktoś łyknął grysiczek - białe szaleństwo.
PN100820008K PN100820009
Nie wiem dlaczego, ale na mnie zawsze największe wrażenie robi wejście na plaże. Zawsze pokonując ten korytarzyk między wydmami, zanim jeszcze zobaczę szumiące morze, czuję solidne podekscytowanie.
PN100820010
PN100820011 PN100820012 PN100820013K
Ależ luz!
PN100820014
Wszystkich dopadła jakaś miła nostalgia. Właściwie podczas całego pobytu na tej plaży nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa.
PN100820015
PN100820016
Krzysiu porozumiewał się z nami za pomocą gestów - tu: Idziecie?
PN100820017 PN100820018 PN100820019 PN100820020
Beztroska trwała ...
PN100820021
... nie zauważaliśmy nawet spiętrzającego się wokół nas tłumu.
PN100820022 PN100820023
Moją uwagę na paręnaście minut przykuły dwa rewelacyjnie bawiące się w wodzie border collie.
PN100820024 PN100820026
PN100820027
Jak odgłos z dawnych lat zabrzmiało: looody, lody, lody!...
PN100820028
... a trochę współcześniej: bóóóób gotowany, coca-cooooola.
PN100820029K PN100820030
Spokojne i fajne zwieńczenie eskapady.
PN100820031
PN100820032P
Niestety, jak mówi poeta, "nic nie może przecież wiecznie trwać!" i ...
PN100820033
... Janek dał hasło do wymarszu.
PN100820034 PN100820035 PN100820036K
PN100820037
Kierunek południowy - na Trzebież!
PN100820038 PN100820039 PN100820040 PN100820041
PN100820042 PN100820043
Pamietacie most w Wolgast, no i co? W Dziwnowie jest podobny, trochę podobny.
PN100820044 PN100820045 PN100820046K
Flałta - długo na silniku.
PN100820047
Wogóle przez cały dzien wszyscy byli jacyć zamyśleni i małomówni.
PN100820048 PN100820049 PN100820050 PN100820052
PN100820053 PN100820054
Mijamy z rozrzewnieniem wikińską osadę na Wolinie ...
PN100820055 PN100820056 PN100820057
PN100820058 PN100820059 PN100820060
... i wpływamy na Zalew Szczeciński.
PN100820061
Janek robi co może, ale za cholerę nie da się nic pociągnąć na żaglach.
PN100820062
Wszelkie próby okazywały się bezskuteczne.
PN100820063 PN100820064 PN100820065 PN100820065B
I tak pyrkając ...
PN100820066
PN100820067K PN100820068K PN100820069K PN100820070K PN100820071K
... zeszło nam do wieczora.
PN100820072 PN100820073K PN100820074
Trzebież - jak zwykle na miejsce dotarliśmy po ćmie.
PN100821001 PN100821002
Dzień ostatni żeglarstwa.
PN100821003 PN100821004 PN100821005 PN100821006 PN100821007
Piotr chodził po ośrodku jak otumaniony. Wspomnienia. Przez wiele sezonów był tu instruktorem. To co opowiadał niestety nie nadaje się do powtórzenia.
PN100821008 PN100821009P
Upadek.
PN100821010P PN100821011K
Piotrkowi po prostu było żal. Kiedyś był to prężny i tętniący żeglarstwem ośrodek. I znany w Polsce. Dziś pusty i wymarły.
PN100821012
PN100821013 PN100821014K
Po spacerze śniadanie, męskie śniadanie. Szybko i konkretnie bez przerostu formy nad treścią.
PN100821015K
Po śniadaniu zmywanie. Do zmywania nie potrzeda balii z wodą pełną piany. Wystarczy wilgotny, jednorazowy ręczniczek załatwiający sprawę szybko, bardzo szybko.
PN100821016K
Odbijamy.
PN100821017
Dziobowy rzucił cumy ...
PN100821018
... czapelka zakrakała na pożegnanie ...
PN100821019
... Piotr krzepko chwycił rumpel w ręce swe ...
PN100821020P PN100821021
... i ruszamy szukając dobrego wiatru.
PN100821022K
PN100821023K PN100821024
Brama szczecińska wytyczająca korytarz dla trochę większych od naszej jednostek.
PN100821025 PN100821026
I większe jednostki zaczęły się pojawiać.
PN100821027
Kolosy gnały ...
PN100821028
... ale i my śmigaliśmy bez kompleksów.
PN100821029
A Krzychu robił się na bóstwo.
PN100821030 PN100821031 PN100821032K
PN100821033K PN100821034 PN100821035
Poprzez meandry ujścia Odry, Odrą Zachodnią ...
PN100821036 PN100821037
... wpływamy do Szczecina.
PN100821038K PN100821039 PN100821040K PN100821041
Muzeum Morskie i Akademia Morska przy Wałach Chrobrego.
PN100821042K
PN100821043
Zamek Książąt Pomorskich.
PN100821044 PN100821045
Ostatni wspólny posiłek wpałaszowaliśmy w pięknej, stylowo-morskiej restauracji Porto Grande.
PN100821046 PN100821047
PN100821048 PN100821049
I to właściwie tyle. Koniec wakacji.
PN100821050
Jeszcze tylko znaleźć drogę do domu ...
PN100821051K
... ominąć korki jak na normalnych drogach ...
PN100821052K
... i bezpiecznie przybrnąć przez skrzyżowania dróg żeglownych.
PN100821053
Ostatni rzut oka na krakowską banderkę ...
PN100821054 PN100821055
... demontaż oznaczenia przynależności państwowej ...
PN100821056 PN100821057
PN100821058
... i w górę.
PN100821059 PN100821060 PN100821061
Ola była gotowa do drogi koło 22:00. Janek nie dał sie namówić na nocleg i jeszcze jeden dzień w naszym towarzystwie. Pognał do Krakowa.
PN100821062
A my, tzn. Piotr, Krzychu i ja wypiliśmy jeszcze razem kilka piw.
PN100822063
Kiedy wszedłem do domu w Krakowie, i Ania zapytała jak było, odpowiedziałem: "Super, to był prawdziwy obóz wędrowny. Dużo kapitalnego, rewelacyjnego pływania i nowe miejsca, które dane nam było zobaczyć". Było trochę dyskusji i sporów, ale tak to bywa miedzy żeglarzami. Ostatecznie Janek rzucił nowy temat: "W przyszłym roku Bornholm, a może Kopenhaga - tylko czy aby Ola podoła?"
PN100822064
Cichy poranek w hoteliku okraszony delikatnymi promieniami słońca.
PN100822065
Nareszcie normalne wyrka w wykrochmaloną pościelą.
PN100822066
I po śniadaniu do domu ...
PN100822067
... spokojnie, powoli, nigdzie się nam nie speszyło. Przecież to sobota. KONIEC. A jeśli komuś mało zapraszam jeszcze do galerii zdjęć bohaterów tej wyprawy.