DOLOMITY
marzec 2011

Dziesięć lat temu pierwszy raz wybraliśmy się na narty do Włoch, do włoskich Dolomitów. W dziesiątą rocznicę tej ekskursji pojechaliśmy do miejsca gdzie wszystko to się zaczęło – do Pozza di Fassa. Skład lekko się zmienił, ale miejsca i wrażenia nie. Dolomity niezmiennie, od milionów lat, urzekają swym pięknem i mnogością tras narciarzy z Polski. Dla mnie był to wyjazd po kilkuletniej przerwie i oprócz wspaniałych wrażeń estetycznych mogłem z rozrzewnieniem powspominać dawne czasy. Na szczęcie niewiele się zmieniło: górki stoją jak stały, śniegu i słońca jak zawsze pod dostatkiem, ekipa nadal tryska energią, kondycja jest, umiejętności coraz lepsze, a zmienił się tylko sprzęt. Pięknie było! Na poniższych zdjęciach umieściłem przede wszystkim to co było dla mnie najważniejsze, czyli plenery. Jest ich dużo, ale warto, aby tkwiły w naszej podświadomości jak najdłużej. Jeśli chcesz zobaczyć trochę inne spojrzenie na ten sam wyjazd, a przede wszystkim poczytać o miejscach, które przemierzaliśmy, zapraszam na stronkę moich przyjaciół, Moniki i Krzysia http://www.mikgancarczyk.pl/php/2011/20110318/DZ20110318.php. Miłego oglądania.

DO1103001 DO1103002
Po spokojnej podróży ziemia włoska przywitała nas tak jak należy: pięknym słońcem i misiowatym ciepełkiem.
DO1103002A DO1103003
Zdawałoby się, że takie czarujące ladszafty można zobaczyć tylko na pocztówkach. A tu masz: wszystko "na żywo", na wyciągnięcie ręki.
DO1103004
Pozza di Fassa ze wszyskich stron otoczona jest wyniosłymi szczytami Dolomitów. Nie da się uciec od tych widoków - i nie chcemy uciekać!
DO1103005 DO1103006
Wszystko stylowe, alpejskie, tyrolskie, ciepłe i przyjazne.
DO1103007 DO1103008 DO1103009
DO1103010 DO1103011 DO1103012 DO1103013 DO1103014
DO1103015 DO1103016
Ze względu na ukształtowanie terenu podstawowym środkiem lokomocji jest tu taka właśnie pyrkawka. W innych włoskich miastach śmigają skutery, które powożą piękne, młode i szczupłe Włoszki.
DO1103017 DO1103018 DO1103019
We wschodniej części miasteczka nocny stok (dla tych, którym ciągle mało). Ciekawe, że opłaca im się udostępniać go narciarzom tylko na wieczorne zjazdy. W dzień jest zamkniety.
DO1103020
Domek przy Placu Włoskim, w którym mieszkaliśmy przed 10 laty.
DO1103020B
Wtedy, w marcu 2001, wyglądał tak samo. Pogoda była tylko nieco inna.
DO1103021
Nasza tegoroczna kwatera: dwa czteroosobowe apartamenty.
DO1103021A
Pierwsze, wiosenne wygrzewanie. Pawełek, Basia, Antonio, Ela, Moniczka, Wojtek i Krzyś.
DO1103021B
Załoga "K". Moniczka - główny kwatermistrz.
DO1103021C
Załoga "K". Wojtek - szef transportu i vice-kucharz.
DO1103021D
Załoga "K". Kris - główny logistyk i operator.
DO1103021E
Załoga "K". Artur - asystent do poruczeń wszelakich.
DO1103021F
Od pierwszego poranka, a właściwie świtu, w jadalni trwały notoryczne szkolenia. Komputerowcy nigdy nie mają dość. Każda wolna minuta musi być wykorzystana na stukanie po klawiaturze.
DO1103021G
Na szczęście Moniczka nie zatraciła się w tym szaleństwie i dbała o nas wyśmienicie. Ależ zapachy!
DO1103021H
Najważniejszy posiłek dnia. Wszystkie inne to już kaprysy.
DO1103022
Zaczynamy. Pogoda wymarzona...
DO1103023
... nastroje wyśmienite.
DO1103024
I jesteśmy. Alpe di Lusia. Dyzie kazały mi zrobić sobie to zdjęcie. Bynajmniej nie chodziło o tą panoramę w tle, lecz o nowe narty, które oboje nabyli. Prawda, że piękne? (Ale i tak Elan rządzi!).
DO1103025
Alpe di Lusia - Belamonte.
DO1103026
Kris z nowym gadżetem (kamerą) przy skroni. Ten mały prezencik od Moniczki, jak się później okazało, sprawdził się rewelacyjnie.
DO1103027
No i mamy to o czym marzyliśmy od kilku miesięcy.
DO1103028 DO1103029 DO1103030
DO1103031
Marzec 2011. W środku załoga "A": Ela, Antonio, Pawełek i Basia. Po bokach załoga "K": Artur, Wojtek, Moniczka i Kris. Pełny skład.
DO1103031A
Marzec 2001.Stoją: Kris, Moniczka, Miecio, Jan, Antonio, Ela i Klaudia. Niżej: Ewcia, Artur, Staszek i Beatka.
DO1103032 DO1103033
Nie tylko my wspominaliśmy dawne czasy.
DO1103034
DO1103035 DO1103036 DO1103037
Marzec 2011.
DO1103037A
Marzec 2001. Kto wtedy myślał o kasku? Buty Lange, narty proste Elan 195 cm długości, wielka kamera u boku. Wszystko inne. Tylko kijki zostały te same: Polsport 1979 - służą mi do dziś.
DO1103038
Trasy - tu też nic się nie zmieniło. Przygotowane perfekcyjnie.
DO1103039
Kris jako operator ma już wolne ręce. Będzie film!
DO1103040
Będzie piękny film - jak zwykle u Krisa.
DO1103041
W drugim dniu śmigamy w Vigo - 1 km od domu.
DO1103042
Pusto - i dobrze.
DO1103043
Na dole wiosna...
DO1103044
... a na górze ... śnieżna wiosna.
DO1103045
Czarną czy czerwoną?
DO1103046
Nasłoneczniony płaskowyż bardziej zachęca do leniuchowania i popijania, niż do wysiłku.
DO1103050
... i ulegliśmy... i zalegliśmy.
DO1103051
Marzec 2011.
DO1103051A
Marzec 2001. Wtedy, ledwo poznane bombardino, zrobiło na nas oszałamiające! wrażenie.
DO1103051B
Marzec 2001. Moniczka i Kris zawsze lubili fotografować się na tle pięknych widoków.
DO1103052
Marzec 2011. Tym razem trafił im się inny pejzażyk.
DO1103053 DO1103054
DO1103055 DO1103056 DO1103057
We wtorek wyjechaliśmy w miejsce najpiękniejsze...
DO1103058
... już po wyjściu ze stacji kolejki wszystkim (po raz kolejny) zaparło dech w piersiach.
DO1103059
Passo San Pellegrino. Nie ma co gadać.
DO1103060 DO1103061 DO1103062 DO1103063 DO1103064
DO1103065 DO1103066 DO1103067 DO1103068 DO1103069
DO1103070 DO1103071 DO1103072
Tak to widziałem najczęściej. Pierwsza Monika, potem Wojtek, ja i za mną Kris.
DO1103073 DO1103074
DO1103075 DO1103076 DO1103077
Grzechem byłoby czasem się nie zatrzymać. Nie tylko dla podziwiania widoków.
DO1103078
Na dnie dolinki piwopój.
DO1103079
Decyzja bezwzględnie jednomyślna. Jakoś tak fajnie rozumieliśmy się wszyscy bez słów.
DO1103080 DO1103081
Załoga "K" w komplecie...
DO1103082
... o nie teraz jest dopiero komplet.
DO1103083
Podjechała też załoga "A" - czyżby te same pragnienia?
DO1103084
Nie uwierzycie o czym rozmawiali? Wspólnicy.
DO1103085 DO1103086
Doenergetyzowani ruszamy dalej. Tu zamarznięte jeziorko przy tamie na wysokości prawie 2 tys. m npm.
DO1103087 DO1103088
Dlatego własnie San Pelegrino jest najpiękniejsze.
DO1103089
...a żeby było jeszcze piękniej Moniczka sięgnęła po piórniczek...
DO1103090
...a piórniczek malutki, oj malutki!
DO1103091 DO1103092
Krzysia coś przechyla!
DO1103093 DO1103094
DO1103095 DO1103096 DO1103097 DO1103098 DO1103099
... do tego te pustki, wkoło ani żywej duszy. Byliśmy tam zupełnie sami.
DO1103100 DO1103101 DO1103102
Tu też puchy. Niewiarygodne. Czego chcieć więcej.
DO1103103 DO1103104
I tak jak prawie przez cały dzień mieliśmy stoki tylko dla nas czworga, tak wracaliśmy sami na wyciągu. Wtorek. Dzień najpiekniejszy!
DO1103105
Środa.
DO1103106
Krzysiu mówi na to Ciampak, a tak naprawdę to Buffare - Sella Brunech - Ciampac.
DO1103107 DO1103108 DO1103109
DO1103110
Dyzie.
DO1103111 DO1103112 DO1103113
Krzysiu zdradził nam sekret. Marzy o zamieszkaniu właśnie w tym domku, w sercu Dolimitów. Noce muszą tu być niepowtarzalne. Znając Go, znając Ich....
DO1103114
DO1103115
Wreszcie będą mieli dużo wspólnych zdjęć, i to jakich ładnych zdjęć.
DO1103116
Jak nie ustawić się do zdjęcia gdy za plecami coś takiego?
DO1103117 DO1103118
Ale jaja, Wojtek się przewrócił!
DO1103119
Zasłużyliśmy na odpoczynek i bułeczkę.
DO1103120 DO1103121 DO1103122
Siedzimy i patrzymy.
DO1103123 DO1103124
DO1103125
A ci jak tu wleźli?
DO1103126
Krzyś oczywiściwe nie mógł sobie darowac tego miejsca. Ilekroć tu jesteśmy zawsze tu zaglądamy, już 10 lat (niektórzy z przerwami).
DO1103127
Miejsce przecudnej urody, a nigdy tu nie spotkaliśmy ludzi.
DO1103127B
Przysiadłem, spojrzałem i oczom nie wierzę. Ten jak zwykle w tym miejscu... cenzura ;-)
DO1103128
Trudno nie zapamiętać tego miejsca z wielu względów.
DO1103129 DO1103130 DO1103131 DO1103132 DO1103133
DO1103134 DO1103135 DO1103136 DO1103137
Wracamy. Wracamy po śnieżnym dywanie mimo mijającego dnia.
DO1103138
Na dole, po zzuciu skorup, czeka na nas następna przyjemność.
DO1103139
I tak mijają dni.
DO1103140
Dzień piaty, mimo, że czwartek. Val di Fieme. W oddali Alpe Cermis - tam będziemy śmigać.
DO1103141
Z parkingu do dolnej stacji wiezie nas kolejka, a której kiedyś było głośno. Przeczytacie o tym na stronie Moniki i Krzysia.
DO1103142 DO1103143
DO1103144
2230 m npm. Cavalese u naszych stóp. Tutaj jeszcze nigdy nie byliśmy.
DO1103144B
Nowe stoki, nowe miejsca. Niewiarygodne po 10 latach...
DO1103145
... Krzysiu twierdzi jednak, że przed nami jeszcze wiele nie odkrytych miejsc.
DO1103145B DO1103146
DO1103147 DO1103148 DO1103149
Tu jeździliśmy zgodnie i równo w dwie załogi - całą ósemką.
DO1103150 DO1103151
DO1103152
No i całą ósemką zasiedliśmy na piweczku. Tutaj jednak nie byliśmy jedyną ósemeczką.
DO1103153
I co? Warto? Pewnie, że warto!
DO1103154 DO1103155 DO1103156
DO1103157 DO1103158 DO1103159 DO1103160
Na koniec zjad do Cavalese.
DO1103160B
DO1103161 DO1103162 DO1103163
1500 m wysokości pokonamy jedną z najdłuższych w tym rejonie nartostradą.
DO1103164 DO1103165
Piękna, kręcąca się lasem trasa.
DO1103166 DO1103167
Krzysiu dwoił się i troił aby dogonić Moniczkę.
DO1103168
Trwało to tak długo, że musieliśmy zrobić postój. Również dla uzupełnienia elektrolitu w akumulatorach.
DO1103168B
Pełna gala!
DO1103169
Śmigamy dalej
DO1103170 DO1103171 DO1103172 DO1103173 DO1103174
DO1103175 DO1103176 DO1103177 DO1103178
Długość ten nartostrady przeszła nasze najśmielsze oczekiwania.
DO1103179
Dzień coraz dłuższy, a więc po boskich śmigach rozeszliśmy się w podgrupach zwiedzać Cavalese.
DO1103180 DO1103181 DO1103182 DO1103183 DO1103184
DO1103185
Wracamy do Pozza. Te przejazdy między stokami, a domem zawsze dostarczały wszystkim kapitalnych wrażeń.
DO1103186
Za parę dni Adam Małysz kończy karierę, a tu po prawej, skocznia w Predazzo, gdzie odniósł tyle zwycięstw - zresztą gdzie On nie zwyciężał?
DO1103187 DO1103188
"A" się nie zmieściło!
DO1103189
DO1103190 DO1103191 DO1103192 DO1103193 DO1103194
Na każdym kroku alpejskie widoczki zapierające dech w styranych piersiach.
DO1103195 DO1103196 DO1103197
Pozza.
DO1103198
Domek w Pozza. Nasz domek.
DO1103199
Ostatni narciarski dzień zawsze jest głosowany. Jedziemy tam gdzie wszystkim najbardziej się podobało. Jak twierdzą Krzysie zawsze wygrywa San Pellegrino. Tak stało sie i tym razem.
DO1103200
Krzychu zaproponował nowy wariant. W tym samym kompleksie odkryliśmy wspaniałą dolinę, a właściwie kotlinę wyglądającą jak krater wulkanu. Po zjechaniu na jej dno cały horyzont wypełniony był szczytami. Bajka!
DO1103201 DO1103202
I tak to wygląda!
DO1103203
Nowe trasy...
DO1103204
... i nowi towarzysze.
DO1103205 DO1103206 DO1103207 DO1103208 DO1103209
DO1103210 DO1103211
Czyż trzeba czegoś więcej?
DO1103212 DO1103213 DO1103214
DO1103215 DO1103216 DO1103217 DO1103218
w niższych partiach wiosna na całego...
DO1103219
... ale stoki utrzymane rewelacyjnie.
DO1103220
Ostatnie ślizgi...
DO1103221 DO1103222
... ostanie wspólne zdjęcie. Było tak pieknie, że wszyscy potraciliśmy głowy.
DO1103223 DO1103224
Wszyscy zjechali w całości. To ważne - obyło się bez problemów i kontuzji.
DO1103225
Krzysie rozpoczęły serię zdjęć narciarskich i Krzysie ją kończą. W końcu to Oni są motorem tych wyjazdów. Nigdy nie brakuje im zapału i staranności w przygotowaniach. I niech tak zostanie! Dziękujemy.
DO1103226
W sobote rano przeżyłem mały koszmarek. Trzeba było wstać przed "piątą"!, aby wyruszyć naprzeciw wschodzącego słońca. Warto jednak było. Słońce powitaliśmy nad alpejskim jeziorem.
DO1103227
...a potem było coraz piękniej.
DO1103228 DO1103229
DO1103230 DO1103231 DO1103232 DO1103233 DO1103234
DO1103235 DO1103236 DO1103237 DO1103238
Po włoskich, z żalem opuszczaliśmy austryjackie, alpejskie krajobrazy...
DO1103239
...bo przecież Czechy nie są już tak malownicze.
DO1103240
Ostani posiłek w Austerlitz (Slavkov koło Brna). Tu w 1805 r. Napoleon B. złoił tyłki przeważąjącym siłom austro-rosyjskim.
DO1103241
Fajny, stylowy Motorest.
DO1103242 DO1103243 DO1103244
Trzy kawy, jedna herbatka i to tyle. Jesteśmy w domu.